sobota, 30 czerwca 2012

Rozdział czwarty.


ROZDZIAŁ CZWARTY :

Nachyliła się nad twarzą matki,a następnie lekko musnęła jej policzek. Odeszła od łóżka i skierowała się w kierunku drzwi, które prowadziły na korytarz, gdzie czekał Harry i Liam. Wyszła na zewnątrz i zamknęła za sobą drzwi.
- I jak? - Zapytał Liam, szybko wstając z krzesła szpitalnego. Lena wzruszyła ramionami i spuściła głowę, żeby nikt nie zauważył, że jej oczy się zaszkliły.
- Lekarze mówią, że lepiej, ale co z tego? Ona wciąż się nie obudziła. Skoro już jest dobrze, to dlaczego ona wciąż jest w tej cholernej śpiączce? - Zapytała ze złością w głosie. Payne wypuścił powietrze z płuc i uścisnął szatynkę. - Gdzie Harry? - Szepnęła po chwili, z obawą, że Styles sobie poszedł.
- Poszedł po kawę i coś do jedzenia. - Odpowiedział szybko. - Chcesz już jechać, czy jeszcze zostaniemy? - Zapytał, uwalniając Lenę z uścisku, lecz wciąż trzymał ją za ramiona i spojrzał na jej bladą twarz.
- Chciałabym jeszcze zostać, ale Wy możecie jechać, jeśli chcecie. - Wyjaśniła. - Nie musicie mnie pilnować, dam sobie radę. - Dodała po chwili.
- No właśnie... Bo umówiłem się z Danielle i nie chcę żeby nie wypaliło, ale może Harry zostanie. - Powiedział spuszczając wzrok.
- Rozumiem. - Dziewczyna skinęła głową. - Tylko pozdrów Peazer i powiedz, żeby do mnie zadzwoniła. Dawno nigdzie razem nie byłyśmy. - Lena wzruszyła ramionami i po raz pierwszy od dzisiejszego pobytu w szpitalu się uśmiechnęła, co Liam odwzajemnił. - Wiesz, że jesteś niesamowity? - Zapytała po chwili. Chłopak jedynie zmarszczył brwi.
- Słucham? Chyba nie rozumiem... - Payne wzruszył ramionami, marszcząc przy tym czoło.
- No tak. Jesteś najwspanialszym przyjacielem jakiego mogłabym tylko zapragnąć. - Dziewczyna uśmiechnęła się, po czym przeczesała włosy palcami.
- Nie sądze. Wnioskując po tym co mówisz, Twoje wymagania są bardzo niskie. - Lena już otworzyła, ale szatyn ruchem ręki ją uciszył i kontynuował. - Byliśmy tak blisko, a Ty nie potrafiłaś powiedzieć mi nawet tego, że Twoi rodzice Cię nie kochając. - Powiedział przez zaciśnięte zęby. Dziewczyna ze zdziwienia otworzyła usta. - Myślałem, że mi ufasz, ale chyba się myliłem. Mówiłaś mi tylko to... Te błahostki, a teraz mówisz, że jestem niesamowity. Świetnie... - Hastings zaszkliły się oczy. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, po czym szybko je zamknęła. Spojrzała szatynowi w oczy.
- Nawet? - Zapytała po chwili, unosząc brwi. - Dla Ciebie to nawet, bo Twoi rodzice zajmowali się Tobą, poświęcali Tobie swój czas i Cię kochali, ale dla mnie to cholernie dużo! - Krzyknęła. - Mnie też rodzice kochają, ale potrafią tego pokazywać! - Wrzasnęła i dopiero teraz zobaczyła, że za Liam'em stoi Harry ze zdezorientowanym wyrazem twarzy. Wzruszyła ramionami i uciekła przed tym co powiedział jej przyjaciel. Za sobą słyszała tylko krzyki Harry'ego, który najprawdopodobniej próbował dotrzeć teraz do Liam'a i uświadomić mu to co właśnie powiedział do najkruchszej osoby, jaką tylko znali.

Siedziała teraz w swojej sypialni, w której było strasznie cicho, bo nawet Harold został u chłopaków. Nie martwiła się o niego, bo wiedziała, że tam ma dobrą opiekę. Tępo wpatrywała się w jeden punkt, mianowicie zdjęcie Liam'a. Na tablicy korkowej miała ich mnówsto. Grace, Vicky, Danielle, Eleanor i chłopaków. Jednak swoją uwagę skupiła na tym jednym, Liam'a. Byli wtedy nad Tamizą, sami. Stało się coś dziwnego. Payne ją pocałował, ale nikt o tym nie wiedział. Sama Lena o tym nie pamiętała, do dzisiaj. Przyjaciel poprosił ją żeby o tym zapomniała i nikomu nie mówiła, bo to tylko nic nie znaczący pocałunek. Tyle z nim przeszła, a On... Uniosła rękę, w której znajdowała się butelka Jack'a Daniels'a i przyłożyła ją do ust, opróżniając ją do końca. Skąd ją miała? Już wiele razy kradła alkohol rodzicom, w tajemnicy przed wszystkimi. Jej twarz wykrzywiła się, po czym Lena odstawiła butelkę na stolik nocny. Ułożyła się na łóżku i chciała zasnąć, chyba już na zawsze.
Jej odpoczynek długo nie potrwał, ponieważ drzwi do jej pokoju się uchyliły. Jasna cholera! Przecież ona była całkowice zalana, koło niej leżała butelka alkoholu. Na pewno ojciec przypomniał sobie, że ma dom. Uchyliła jedno oko i spojrzała na drzwi. Pudło - to nie ojciec. W drzwiach stał Harry, z zatroskanym wyrazem twarzy. Lena się uśmiechnęła, podniosła się do pozycji siedzącej, szybko wstała z łóżka, po czym podbiegła do zmartwionego Stylesa, rzucajac mu się w ramiona. Schowała swoją twarz w zagłębieniu szyi kędzierzawego, chłopak odwzajemnił jej uśmiech. Podniósł Lenę, więc ona oplotła nogi wokół Jego bioder.
- Widzę, że się spóźniłem... - Szepnął przerażony Harry. Oderwał delikatnie twarz Hastings od Jego szyi i spojrzał jej w oczy, na co ona się lekko uśmiechnęła. Chłopak musnął jej usta swoimi.
- Nic mi nie jest. - Lena wzruszyła ramionami. Styles usiadł na łóżku, nie odrywając ciała dziewczyny od swojego. Zaczął delikatnie całować jej szyję, zostawiając tam małe, czerwone ślady. Szatynka odruchowo odchyliła głowę do tyłu, dając Harry'emu więcej przestrzeni. - Dlaczego On to powiedział? Myślisz, że tak myśli? - Zapytała cicho, przy okazji rozkoszując się pieszczotami loczka.
- Był zdenerwowany całą sytuacją. Szpital Go przeraża, sam spędził w nim połowe swojego życia, musisz zrozumieć. - Powiedział między pocałunkami. Lena skinęła głową. Po kilku sekundach Harry ujął twarz szatynki w swoje ręce. Spojrzeli sobie głęboko w oczy, po czym chłopak zaczął namiętnie całować jej różowe usta, na zmianę z zarumienionymi policzkami.
- Jestem głodna. - Powiedziała po chwili, z grymasem na twarzy. Styles oderwał usta od jej twarzy i spojrzał na nią zdezorientowany. Lena skinęła głową, na znak, że mówi prawdę. Chłopak zmarszczył brwi. - Naprawdę... - Szepnęła rozbawiona i szybko spuściła wzrok.
- Dobra, chodź... - Zaśmiał się, szatynka zsunęła się z Jego kolan, zaczękała aż Harry wstanie, podała mu rękę i pociągnęła do kuchni. - Mam nadzieję, że masz coś w lodówce. - Mruknął, z wielkim uśmiechem na twarzy.

Siedzieli w swoich objęciach w ciszy. Lena traktowała obecność Harry'ego jak coś magicznego. Spojrzała mu w oczy, On patrzył w sufit, ale kiedy zorientował się, że Hastings mu się przygląda, również na nią spojrzał i się uśmiechnął, co szatynka odwzajemniła. Nagle spuściła wzrok.
- Liczy się takie życie, w którym jest miejsce na cierpienie i na radość. - Szepnął Harry, całując dziewczynę w czubek głowy, nagle uniosła głowę, zmarszczyła brwi i spojrzała na Stylesa ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.
- Nie rozumiem... - Powiedziała to tak cicho jak On. Dlaczego to powiedział? Był cholernie trudny do odgadnięcia, próbowała wyczytać coś z Jego twarzy i oczu. Cokolwiek, ale On wszystkie emocje nagle gdzieś schował. Chyba zrozumiała... Chciał powiedzieć, że pomimo smutku i szczęścia człowiek powienien cieszyć się, że dostał coś takiego jak życie. Lena zaśmiała się kpiąco. - To nie sztuka kochać człowieka w nieszczęściu. Dopiero w szarym codziennym życiu miłość wystawiona jest na prawdziwą próbę. - Powiedziała już głośniej i spróbowała się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego tylko jakiś grymas. Wciąż patrzyli sobie w oczy, ale kędzierzawy nic nie mówił. - Całe moje życie jest czekaniem na osobę, za którą obsesyjnie tęsknię, znoszeniem tygodni dzielących mnie od następnego piętnastominutowego spotkania. * - Styles przęłknął ślinę, a Jego jabłko Adama podskoczyło. - Czasem obracam się i czuję w powietrzu Twój zapach i nie mogę, kurwa, nie mogę nie wyrazić tego potwornego kurewsko koszmarnego fizycznego bólu, kurewskiej tęsknoty za tobą. * -Powiedziała przez zaciśnięte zęby, a Harry dopiero po chwili zastanowienia zaczął mówić.
- Chcę bawić się z Tobą w chowanego i pożyczać Ci moje ubrania i mówić Ci, że podobają mi się Twoje buty i siedzieć na schodach kiedy się kąpiesz i masować ci kark i całować Ci stopy i trzymać się z Tobą za ręce i wychodzić na kolacje i pozwalać Ci jeść ze swojego talerza i spotykać się z tobą w knajpce Nandos i rozmawiać jak minął Ci dzień i przenosić Twoje pudełka i śmiać się z Twoich obsesji. - Lena już otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale Styles przyłożył palec do jej ust, a drugą ręką zaczął gładzić jej zarumieniony policzek. - I dawać Ci płyty, których nie będziesz słuchać i oglądać dobre filmy i oglądać złe filmy i narzekać na programy radiowe i robić Ci zdjęcia kiedy śpisz i przynosić Ci do łóżka kawę z ciasteczkami i pić kakao o północy i pozwalać Ci kraść moje papierosy i nie znajdować zapałek i opowiadać Ci o programach w telewizji, które widziałem poprzedniej nocy i brać Cię do okulisty i nie śmiać się z Twoich dowcipów i pragnąć Cię rano, ale nie budzić Cię jeszcze i całować Twoje plecy i gładzić Twoją skórę i mówić Ci jak bardzo kocham Twoje włosy, Twoje oczy, Twoje usta, Twoją szyję i siedzieć na schodach paląc papierosy, aż Twoi sąsiedzi wrócą do domu i siedzieć na schodach paląc papierosy, aż Ty wrócisz do domu i smucić się kiedy wracasz późno i dziwić się kiedy wracasz wcześnie i dawać Ci słoneczniki i chodzić na Twoje imprezy i tańczyć do upadłego i przepraszać kiedy robię źle i cieszyć się kiedy mi wybaczasz i oglądać Twoje zdjęcia i żałować, że nie znałem Cię wcześniej i słuchać jak mówisz mi do ucha i czuć Twoją skórę na mojej i bać się kiedy się złościsz i jedno Twoje oko robi się czerwone, a drugie niebieskie i włosy spływają na lewą stronę, a twarz jest tak orientalna i mówić Ci jaka jesteś wspaniała i obejmować Cię kiedy jesteś smutna i przytulać Cię kiedy tego nie chcesz i skamleć kiedy mam na Ciebie ochotę i skamleć kiedy jej nie mam i okrywać Cię w nocy i marznąć kiedy zabierasz cały koc i umierać z gorąca kiedy go nie zabierasz i czuć ciepło kiedy się uśmiechasz i rozpuszczać się z gorąca kiedy się śmiejesz i nie rozumieć dlaczego myślisz że cię odrzucam, jeśli Cię nie odrzucam, oburzać się jak możesz myśleć że Cię odrzucam i zastanawiać się kim naprawdę jesteś ale i tak Cię akceptować i opowiadać Ci o leśnym duszku, który przepłynął przez ocean ponieważ Cię kochał i pisać dla Ciebie wiersze i zastanawiać się dlaczego mi nie wierzysz i kochać Cię tak bardzo że nie można tego wyrazić słowami i kupić ci drugiego kotka, o którego będę zazdrosny, ponieważ poświęcasz mu więcej uwagi niż mi i zatrzymywać Cię w łóżku kiedy musisz już iść i płakać jak dziecko kiedy już pójdziesz i kupować Ci prezenty, których nie lubisz i zabierać je z powrotem i prosić Cię o rękę chociaż i tak powiesz nie, bo chociaż myślisz że nie mówię tego na poważnie to zawsze mówię to na poważnie i chodzić po mieście myśląc jakie jest puste bez Ciebie i chcieć tego samego czego Ty chcesz i myśleć że przestaję być sobą, ale wiedzieć, że przy Tobie nic mi nie grozi i opowiadać i o tym co we mnie najgorsze, próbować Ci dawać to co we mnie najlepsze, ponieważ nie zasługujesz na nic gorszego i odpowiadać na Twoje pytania kiedy wolałbym tego nie robić i mówić Ci prawdę kiedy akurat tego nie chcę i próbować być szczerym, bo wiem że Ty tak wolisz i myśleć, że wszystko już skończone, ale pozostawać jeszcze tylko przez dziesięć minut zanim wyrzucisz mnie ze swojego życia i zapominać kim jestem i próbować zbliżyć się do Ciebie, bo poznawanie ciebie jest wspaniałe i warte wysiłku i mówić do ciebie fatalnie po niemiecku i jeszcze gorzej po hebrajsku i kochać się z Tobą o trzeciej nad ranem i jakoś... Jakoś... Jakoś przekazać Ci część nieprzepartej, niegasnącej, przygniatającej, bezwarunkowej, przytłaczającej, wzbogacającej, rozwijającej, nieprzemijającej, nieskończonej miłości do Ciebie. *
- Jest mi smutno. Przyszłość jest beznadziejna i nic tego nie zmieni. Jestem znudzona i zniechęcona wszystkim. Jestem nieudolna, wszystko robię źle. Jestem winna, spotyka mnie kara. Pragnę odebrać sobie życie. O czwartej trzydzieści, gdy odwiedzi mnie desperacja powieszę się wsłuchana w oddech Osoby, którą kocham. * - Powiedziała przez łzy. - Zostaniesz od czwartej trzydzieści jeden, prawda? - Zapytała szeptem i zaczęła płakać. Zatopiła twarz w torsie Harry'ego. Chłopak na słowa Hastings się roześmiał.
- Skarbie, obiecaj mi, że nigdy nie zostawisz mnie samego, dobrze? - Lena uniosła głowę i zmarszczyła czoło. - Przysięgnij. - Dodał głośniej.
- Przysięgam, do cholery. Nigdy nie zostawię Cię samego, chociaż byś mnie skrzywdził, nigdy nie odeszłabym od takiego dupka. - Powiedziała szeptem. Styles wybuchł śmiechem i delikatnie zaczął muskać usta dziewczyny. Co kilka sekund pogłębiali pocałunek. Szatynka usiadła okrakiem na loczku. Po kilku sekundach koszulka kędzierzawego leżała już na drugiej stronie pokoju.
- Kocham Cię, Lena. - Delikatnym ruchem oderwał od siebie dziewczynę i uśmiechnął się niezauważalnie. - Nie możemy, na to będzie jeszcze czas, wiesz? Nie chcę Cię tym zranić, ale powinniśmy jeszcze zaczekać. - Szepnął. Hastings spuściła wzrok na nagi tors chłopaka i zaczęła opuszkami palców błądzić po Jego ciele.
- Czyli nie chcesz? - Zapytała zrezygnowana.
- Jesteś pijana, zaczekajmy z tym. - Lena wywróciła oczami. - No już, nie gniewaj się, kochanie. - Powiedział i przyciągnął ją do siebie, całując w czoło.
- Wszystko dobrze, mamy czas. - Powtórzyła po loczku, na co ten uśmiechnął się sam do siebie. Błądziła dłońmi po nagim ramieniu chłopaka, na co Styles co chwilę się śmiał. On gładził jej kark. - Mówiłeś, że chcesz gładzić mój kark... - Szapnęła i zaśmiała się wesoło. Kędzierzawy uniósł jedną brew ku górze. Lena uniosła głowę i spojrzała na Niego. - Przed chwilą, głupku. - Wyjaśniła, na co obydwoje wybuchli śmiechem.
- Oh, no tak. - Szepnął i szybko musnął jej usta. - Mam zamiar wypełnić każde zadanie z tej listy, wiesz? - Zapytał marszcząc czoło.
- Teraz już wiem. - Zaśmiała się i odwzajemniła mały pocałunek. - I mam nadzieję, że tak będzie. Nie możesz mnie zawieść. - Pokazała mu język, a On go leciutko przygryzł. - Co Ty robisz?! - Krzyknęła, gdy chłopak puścił, a ona wyprostowała się jak struna.
- Podobało Ci się. - Skomentował i pogładził jej plecy. Lena się zarumnieniła i znowu ukryła twarz w szyi Harry'ego. - No przyznaj to! - Krzyknął i objął ją mocno.
- To był zajebiste i podniecające. - Powiedziała cicho, nie odrywajac głowy od ciała chłopaka, na co On wybuchł śmiechem. Chwilę leżeli spokojnie, ale Hastings opuszkami zaczęła rysować na szyi Stylesa serduszka, kułeczka i różne bazgroły. Chłopak na to zamruczał, a szatynka się wyprostowała i spojrzała w oczy Harry'ego. Teraz mogła wyczytać wszystko z Jego zielonych kryszatłków. Widziała szczęście i dużo, dużo miłości, której nigdy wcześniej nie zauważyła.

Gdy Harry się przebudził, wciąż był u Leny. Leżała obok niego, wtulona w Jego nagi tors. Uśmiechnął się pod nosem i pocałował dziewczynę w czubek głowy, ale nie zareagowała, więc musiała spać. Z trudem wyciągnął z kieszeni telefon. trzynaście nieodebranych połączeń od Louis'a, siedem od Niall'a, cztery od Zayn' i ani jednego od Liam'a. Styles westchnął. '' Nie martwcie się, jestem u Leny. '' - Wystukał i wysłał do Tomlinsona, spojrzał jeszcze na godzinę. Była 2.39, więc spali tak już kilka godzin. Kędzierzawy uśmiechnął się ponownie, a Lena przewróciła się na drugi bok, tym samym odwracając się plecami do Niego. Objął ją delikatnie i pogrążył się w śnie.


* CYTATY Z KSIĄŻKI SARAH KANE. ( TUTAJ TE SŁOWA SĄ BOHATERÓW )

***

RAMTAMTAM, TAK WIĘC MAMY CZWARTY ROZDZIAŁ I...
WAKACJE! <3 CIESZYCIE SIĘ?! TAK, WIEM... GŁUPIE PYTANIE :D
NAWET LUBIĘ TEN ROZDZIAŁ, UROCZY. 
ALE... NIE MAM ANI SŁOWA PIĄTEGO. WYROBIE SIĘ MOŻE! :)